Dziewczyny, warto żyć!

Dziewczyny, warto żyć! Zaproszenie na badania od założycielki fundacji

W dniach od 23-25 sierpnia na parkingu przy firmie ZPUE S.A. (ul. Jędrzejowska 79 C – Włoszczowa) stanie cytomammobus, w którym będzie można wykonać badania cytologiczne i mammografię. Kobiety w wieku od 25-59 lat, które w ostatnich trzech latach nie robiły cytologii, będą miały okazję do nadrobienia „zdrowotnych” zaległości. Natomiast panie w wieku 50-69 będą mogły wykonać mammografię. O tym, dlaczego warto skorzystać z badań – rozmawiamy z panią Małgorzatą Wypychewicz, założycielkę fundacji, która przeszła walkę z rakiem piersi.

Pani Małgorzato, dlaczego te badania są tak ważne? Jak może Pani zachęcić włoszczowskie kobiety do badań cytologicznych i mammograficznych, które odbędą się 23-25 sierpnia w cytomammobusie zaparkowanym przed ZPUE?

Uważam, że mam szczególne prawo, by zaprosić Was na te badania, bo sama przeszłam chorobę nowotworową – raka piersi, która spadła na mnie jak grom z jasnego nieba, kiedy miałam 44 lata. Na mnie – kobietę, szczęśliwą matkę, żonę. Dziś, z perspektywy czasu, mogę śmiało powiedzieć, że tylko wczesna diagnoza tej choroby sprawiła, że teraz mogę walczyć o Was i to Was nakłaniać do zrobienia tych badań, bo wiem, że to ma sens. Ja wykonywałam badania USG piersi co pół roku i tylko to uchroniło mnie przed śmiercią. I jeszcze na pół roku przed diagnozą – nie wykryto żadnych zmian nowotworowych, choć już następne badanie wykazało liczne mikrozwapnienia, choć nie była to żadna przerażająca diagnoza. Pani ginekolog dała mi wtedy skierowanie na biopsję, a jej wynik był pozytywny dla mnie, dlatego z uśmiechem na ustach postanowiłam z mężem wyjechać na urlop. Jednak mojej lekarce ten wynik nie do końca się podobał, jej zdaniem coś było nie tak. Skierowała mnie na kolejną biopsję. Ja nie zmartwiłam się rezultatem i wyjechałam na urlop. Po czterech dniach dostałam wynik, który brzmiał jak wyrok – nowotwór złośliwy.

Co człowiek czuje w takiej chwili?

Tego nie da się opisać. W takim momencie wali się cały świat, ten jeden dzień pozostaje jakby wycięty z życiorysu, nie pamiętam ile kilometrów przeszłam brzegiem morza, bo chciałam zostać sama ze sobą. Ale przychodzi następny dzień i człowiek zdaje sobie sprawę, że jest jak jest i że nie jesteśmy w stanie niczego zmienić. Pozostaje nam zakasać rękawy i ruszyć do walki.

Czas był tu więc niezwykle ważny?

Tak! Częste wykonywanie badań uratowało mi życie. Następna diagnoza onkologa potwierdziła, że był to najwyższy czas na walkę z nowotworem, który przez zaledwie pół roku rozsiał się na taką skalę, że zaczął przedostawać się do węzłów chłonnych. Gdyby to było kolejne pół roku, moje szanse na wyleczenie byłyby zerowe. Jestem więc wyleczona dzięki wczesnej diagnostyce i dziś mogę powiedzieć, że jestem zdrowa.

Jak zachęcić Panie do wzięcia udziału w badaniach?

Dziewczyny, warto żyć! To jest taki pusty slogan w momencie, kiedy nam nic nie zagraża, ale kiedy przeszłam tę całą drogę – mogę śmiało powiedzieć, że warto było walczyć: dla siebie, dla rodziny, dla bliskich i przyjaciół, bo świat jest piękny! Dzisiaj, w dobie epidemii chorób nowotworowych, nie pozwólmy, aby przez lęk przed badaniami, bagatelizowanie niektórych objawów – pozwolił wygrać tej chorobie. Jedyne, co możemy zrobić, to pójść, zbadać się, odebrać wynik i upewnić się, że jesteśmy zdrowe. A nawet jeśli w tym wyniku coś będzie nie tak, to mamy szansę, żeby się wyleczyć. Dzisiaj rak to nie wyrok, jeżeli wcześnie zdiagnozujemy chorobę, to mamy szansę powrócić do normalnego życia.