Historia Piotrka –wolontariusza Fundacji „Jesteśmy Blisko”
Jaki jest początek mojej historii? W 2018 roku w mojej rodzinnej miejscowości została zorganizowana akcja dla małego chłopczyka chorego na białaczkę.
Najpierw trochę poczytałem o tym, jak wygląda cały proces - rejestracja w systemie, oddanie szpiku. I długo się nie zastanawiałem - po prostu chciałem pomóc. Tak przyłączyłem się do akcji i zostałem wolontariuszem dwóch fundacji: Fundacji DKMS oraz Fundacji Jesteśmy Blisko.
I tak mijał czas... Po prawie dwóch latach od rejestracji - dostałem telefon. Mój bliźniak genetyczny walczy o życie. Nie wahałem się - wiedziałem, że muszę pomóc. Choć z tyłu głowy czułem strach. Nie wiedziałem, jak to zniosę. Może to mało męskie, ale boję się igieł, kłucia. Nie lubię zastrzyków, a zwykłe szczepienie zawsze mnie stresowało. Ale wiedziałem, że to nie może mnie pokonać. Strach nie może zwyciężyć nad chęcią pomocy drugiemu człowiekowi... Nadzieja, że mogę uratować swojego bliźniaka okazała się silniejsza niż lęk przed igłami.
Po telefonie wykonałem pierwsze niezbędne badania. Po 3 miesiącach udałem się na kolejne testy.
Okazało się, że jestem zdrowy i mogę oddać szpik. Nadszedł dzień donacji. Przyjechałem do kliniki, dostałem ostatni zastrzyk i byłem gotowy. I wiecie co? Już się nie bałem. Nie myślałem o moim strachu związanym z kłuciem, igłami, szpitalem... Chyba lęk zostawiłem w domu. Bo przyszedł ten czas! Usiadłem na fotelu, a pielęgniarki wszystko przygotowały. I cały proces ruszył. Wreszcie - do dzieła! Pobierano ode mnie komórki macierzyste z krwi obwodowej przez prawie 4 godziny. To nic nie bolało, cały czas personel czuwał nade mną. W końcu usłyszałem - "Udało się". I poczułem, choć może się Wam wydać to dziwne, niesamowite szczęście. Satysfakcję. Radość. Miałem w głowie eksplozję emocji. Wiedziałem już, że pomogłem kobiecie z naszego kraju.
Teraz czekam na kolejne akcje, aby zachęcić więcej osób do rejestracji i uświadomić ich, że to nie boli.
A Ty możesz już dziś się zarejestrować za stronie Fundacji DKMS!